Modlitwa Jezusowa, zwana także Modlitwą Serca, jest prostym i dostępnym każdemu sposobem na trwanie w Bożej obecności i na ciągłe odnoszenie swego życia do Boga. Nie trzeba przerywać swoich zajęć, ani szukać specjalnego miejsca na modlitwę. Krótkie wezwania powtarzane w sposób litanijny z dowolną częstotliwością mogą towarzyszyć nam podczas pracy, jazdy autobusem czy samochodem, przy zajęciach domowych i zawodowych. Powtarzane w sercu, w myślach nie zwracają niczyjej uwagi, a nam pozwalają wypełnić codzienność pełną zaufania modlitwą i podjąć próbę odpowiedzi na zaproszenie św. Pawła, by „modlić się nieustannie” (por. Tes 5, 17). Samo wezwanie może pochodzić z fragmentu Biblii, z litanii, albo może być ułożone przez nas. Powinno być proste, krótkie i powinno wyrażać ideę oddania, zaufania i naszej wiary w moc zbawienia i w Bożą obecność w naszym życiu.
Od medytacji Słowa do modlitwy
Modlitwa Jezusowa zrodziła się z tradycji modlitewnego czytania Pisma Świętego (lectio divina). Dla dawnych mnichów czytanie duchowe było bardziej przebywaniem ze Słowem Bożym, niż myśleniem o nim. Uczyli się oni wielu fragmentów Pisma Świętego na pamięć i po prostu je powtarzali. Powtarzając, pozwalali Słowu zamieszkać we wnętrzu ich samych. Nasiąkali Słowem, jak gąbka nasiąka wodą. Te fragmenty naturalnie się skracały i z czasem zaczęły przyjmować formę jedno- lub kilkuzdaniowych krótkich modlitw – dziś nazwalibyśmy je aktami strzelistymi. Tak zrodziła się modlitwa jednozdaniowa (monologiczna). Formuła (jedno zdanie lub wyraz) stała się refrenem, który był powtarzany przez cały dzień. Nie chodziło jednak o mechaniczne powtarzanie, ale raczej o „modlitwę serca”. To nie miały być rozmyślania i analizy, ale raczej przebywanie „przed obliczem Boga”, całkowite skupienie na Jednym – na samym tylko Bogu. Modlitwa nosi nazwę „modlitwy serca” ponieważ w biblijnej tradycji serce człowieka jest mieszkaniem, w którym jestem, gdzie przebywam (według wyrażenia semickiego: gdzie „zstępuję”), jest naszym ukrytym centrum, które jedynie Duch Boży może zgłębić i poznać. Jest ono miejscem decyzji, spotkania i miejscem przymierza.
Do Modlitwy Jezusowej możemy wybrać któreś z biblijnych wezwań, na przykład słowa celnika z przypowieści: „Boże miej litość dla mnie grzesznika” (Łk 18, 13), albo wołanie ślepego żebraka spod Jerycha: „Jezusie Synu Dawida, ulituj się nade mną” (Mk 10, 47). Wschodnia tradycja chrześcijańska wypracowała swoją formę klasyczną wezwania, która brzmi: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem” lub „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną”. Makary Wielki zaleca formułę: „Mój Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną”, a Jan Kasjan: „Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie, pospiesz ku ratunkowi memu!” (Ps 70, 2). Możemy też wymawiać samo imię „Jezus” lub któreś z wezwań Litanii do Imienia Jezus. Dobrze, jeśli nasze wezwanie zawiera właśnie imię Jezusa lub któreś z imion Bożych: „Pan”, „Ojciec”, „Bóg”.
Duchowość synostwa Bożego
Modlitwa Jezusowa jest „modlitwą ubogą”, w której chodzi o obecność człowieka wobec Tego, który jest. Ubóstwo środków wyrazu na modlitwie staje się znakiem gotowości do oddania kontroli nad naszym życiem i całkowitego powierzenia się Bogu. To najprostsza forma modlitwy kontemplacyjnej, wprowadzająca medytującego w odbywający się bez myśli i obrazów stan trwania przed Bogiem. Katechizm Kościoła Katolickiego nazywa to, za św. Janem od Krzyża, „modlitwą milczącej miłości”, gdzie słowa nie służą do prowadzenia rozmowy, lecz są niczym iskry, które zapalają ogień miłości (por. KKK 2117). Jest to modlitwa trwania przy Bogu, modlitwa czuwania, ciągłe zapraszanie Boskiego Gościa do swego domu, pod swój dach, tworzenie ze swego serca „miejsca pobytu i mieszkania dla Ducha Świętego”, jakby powiedział św. Franciszek z Asyżu.
Św. Jan Kasjan radzi modlącym się: „Rozmyślaj o tym wersecie, gdy sen klei twe oko. Czyń tak do momentu, aż przez ciągłe ćwiczenie przyzwyczaisz się śpiewać go nawet we śnie.
Niech on, jako pierwszy, przypomni ci się, gdy budzisz się rano, niech
wyprzedzi wszystkie myśli na jawie. Gdy wstałeś z łóżka, niech on zgina twoje kolana do modlitwy”. Natomiast Hezychiusz z Synaju naucza: „Jak deszcz, im częściej pada, tym bardziej zwilża ziemię, tak również święte Imię Chrystusa, jeśli się je często wymawia i wzywa, napełnia ziemię naszego serca radością i weselem”. Jeszcze abba Ewagriusz z Pontu, który przestrzega w swoim traktacie O modlitwie: „Demon bardzo zazdrości człowiekowi, który się modli, i używa wszelkich sposobów, by nie osiągnął zamierzonego celu. Wszelka walka między nami a duchami nieczystymi nie toczy się o nic innego, jak tylko o modlitwę duchową. Dla tych bowiem duchów jest ona wielce nieprzyjazna i bardzo uciążliwa, a dla nas – zbawienna i bardzo pokrzepiająca”. W książce Opowieści pielgrzyma, która jest traktatem o Modlitwie Jezusowej z XIX wieku, tytułowemu pielgrzymowi, który opuścił wszystko, by pójść za Chrystusem ubogim i bezdomnym, napotkany starzec przekazuje naukę o modlitwie serca: „Nieustanna wewnętrzna modlitwa Jezusowa to nieprzerwane, nigdy nie ustające wzywanie Boskiego imienia Jezusa Chrystusa ustami, umysłem i sercem ze świadomością stałej Jego obecności, z prośbą o zmiłowanie, podczas wszelkich zajęć, na każdym miejscu, w każdym czasie, nawet we śnie. Kto przywyknie do takiego wzywania, znajdzie wielką pociechę i doświadczy potrzeby, by zawsze tak się modlić, i to takiej, że już bez modlitwy nie będzie mógł żyć, a ona sama będzie się wylewać w jego wnętrzu”.
Modlitwa Jezusowa jest jedną z propozycji dla „stojącego na straży”, dla człowieka czuwającego, zapraszającego Boga do swych codziennych zajęć i przeżyć. Rezygnacja z przedstawiania Bogu licznych próśb, na rzecz prostego wezwania, które jest wyznaniem wiary w Bożą troskę o mnie, uczy wewnętrznej wolności, zawierzenia i stawania wobec Boga jako synowie i córki, w pokorze i prostocie dzieci Bożych. Taka modlitwa pomaga nadać płynącemu czasowi walor trwania w Jego obecności, uświęca czas i to wszystko, co wtedy robimy, bo jak mówi św. Paweł: „Cokolwiek czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10, 31).
br. Łukasz Woźniak OFMCap